poniedziałek, 28 listopada 2016

Mój własny Kraków: bliskowschodnie klimaty na Szerokiej po raz drugi. :)

       Huhuha, taka zima zła. Przyszła dzisiaj do Krakowa i przykryła miasto białą pierzynką. Może to i lepiej, bo ta wszechobecna szarość już trochę mnie dołowała. Ale nie ma, nie dajemy się smutkowi, bierzemy się w garść i tuptamy przed siebie z wysoko podniesionym czółkiem (albo coś w tym stylu ;p). W ramach psychoterapii blogowej wymyśliłam (i trochę podpatrzyłam na innych blogach, trza się inspirować przecież ;p), że zrobię wyzwanie typu blogmas, czyli coś na kształt kalendarza adwentowego na blogasku. I w związku z tym od pierwszego grudnia aż do Wigilii notki będą pojawiały się codziennie. Takie wyzwanie! Będzie się działo, to na pewno mogę Wam obiecać. ;)
      A ostatnio znów stwierdziliśmy, że fajnie będzie wyjść z domu, bo tyle dobrych miejsc w Krakowie jest. Trochę się zastanawialiśmy, gdzie by tu sobie coś dobrego zjeść, aż padło na miejsce dobrze nam znane. Ba, nawet już o nim pisałam, prawie trzy lata temu. I tak w nawiązaniu do tej notki wylądowaliśmy w sobotnie popołudnie na krakowskim Kazimierzu, gdzie mieści się lokal o nazwie Hamsa hummus & happiness israeli restobar. Czy i tym razem nam smakowało? Zapraszam do lektury. :)

środa, 23 listopada 2016

Hiszpańskie opowieści: zachód słońca przez okno. ;)

       Ależ piękna pogoda zrobiła się nam w Krakowie - świeci pięknie słoneczko, kresek w termometrze przybywa w oszałamiającym tempie i nawet niebo jakieś takie bardziej niebieskie niż zwykle jest. Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa dla Nataszki i spieszę z wiadomością, że chyba wszystko jest w porządku. Na razie jesteśmy na etapie podawania leków przez strzykawkę do pyszczka siedem razy dziennie i czujemy się jakbyśmy mieli w domu wyjątkowo nieznośne niemowlę, bowiem Nataszka nie przepada za takim sposobem karmienia. Ale chyba jej pomagają, bo nic złego się nie dzieje, więc męczymy się dalej. ;) A dzisiaj postanowiłam, że wrócimy na kilka chwil do Galicji i pewnego okna w A Coruñii, gdzie udało nam się natrafić na absolutnie fantastyczny zachód słońca. I to właśnie on będzie bohaterem dzisiejszej opowieści.


środa, 16 listopada 2016

Mój własny Kraków: idealny sposób na zimę wg Mr. Pancake.

          Ostatnie dni nie były łatwe, a od wczoraj jest jeszcze gorzej. Nasza świnka Nataszka wylądowała u weterynarza i została tam na noc, a dopiero za kilka godzin będziemy wiedzieli co jej się dzieje. Jeśli nie jest strasznie źle to będzie to tylko infekcja, jeśli będzie źle to kamień i czeka ją operacja. W ramach wsparcia dla Nataszki u weterynarza została też nasza druga świnka Kluska i strasznie smutno i cicho zrobiło się nam w mieszkaniu. Szczególnie dało się to odczuć rano, gdy robiłam Tomaszowi śniadanie do pracy i nikt się nie darł, gdy otwierałam lodówkę. A uwierzcie, Kluska drzeć się potrafi jak wyczuwa potencjalną możliwość zjedzenia czegoś dobrego. ;) Dobrze, że nie gustuje w tym co my, bo mielibyśmy wczoraj ogromne wyrzuty sumienia, ponieważ wracając od weterynarza postanowiliśmy skorzystać z okazji, że jesteśmy w centrum Krakowa i wybrać się na jakiś szybki obiad. A że ostatnio czytałam o pewnej knajpie, to nie wahaliśmy się długo i skierowaliśmy nasze kroki w stronę ulicy Dolnych Młynów i miejsca o nazwie Mr.Pancake Kraków / Bifor.  I powiem Wam, że była to naprawdę dobra decyzja i jedyny jasny punkt wczorajszego dnia. :)


piątek, 11 listopada 2016

Magiczna Polska: Kolorowe Jeziorka. :)

       Jedenasty listopada to data, którą w naszym kraju powinien znać każdy. Sama poznałam jej znaczenie w szkole podstawowej, gdzie zwrot, że nasza ojczyzna odzyskała niepodległość po 123 latach zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, iż od tamtej pory historia stała się moją pasją. Z czasem rozszerzyłam swoje zainteresowania poza historię naszego kraju, chociaż zawsze jest mi ona bliska. Podobnie było z podróżami - najpierw zaczynałam od tych najbliższych mi kierunków, stopniowo powiększając zasięg moich wyjazdów. I chociaż ostatnio ukochałam szczególnie mocno południe naszego kontynentu, to jednak nadal uważam, że i u nas jest mnóstwo przepięknych miejsc, które warto zobaczyć. I właśnie o takim jednym dzisiaj chciałam napisać, bo uważam, że jest stosunkowo mało znane. Napisałam "stosunkowo", bo sama dowiedziałam się o nim czytając blogi podróżnicze, zaś większość moich znajomych nie miała pojęcia o jego istnieniu, ale tam na miejscu panuje spory tłok, co zupełnie mnie też nie dziwi. Jest tu naprawdę uroczo. I w myśl powiedzenia "cudze chwalicie, swego nie znacie" zapraszam Was dzisiaj na wyprawę w Rudawy Janowickie, gdzie znajdują się Kolorowe Jeziorka. :)


piątek, 4 listopada 2016

Hiszpańskie opowieści: cudna Alhambra część 1. :)

        Jak ten czas szybko płynie, to jest wprost niewiarygodne. Dokładnie rok temu byliśmy w jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi, jakim jest andaluzyjska Alhambra. I aż ciężko mi uwierzyć, że tyle dni musiało upłynąć, zanim zdecydowałam się do niej wrócić na blogasku. Jak tylko wymyśliliśmy sobie naszą pomagisterkową podróż do Andaluzji, pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy, było właśnie zarezerwowanie biletów do Alhambry. Przez internet idzie to zdecydowanie szybciej i po przyjeździe na miejsce należy je jedynie odebrać w punkcie informacyjnym w centrum Granady. Zwiedzanie odbywa się w dwóch turach (porannej i popołudniowej), zaś na konkretną godzinę wybiera się wejście do Pałaców Nasrydów, gdzie zawsze panuje największy tłok. My zdecydowaliśmy się na turę popołudniową (bo rano jeszcze hasaliśmy po samej Granadzie, o czym też później napiszę) i wejście do Pałacu na godzinę 14.30. A jak nam to wszystko wyszło, dowiecie się, czytając dalej. ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...