poniedziałek, 31 października 2016

Mój własny Kraków: Targi Książki. :)

     Nie za bardzo wiem jak zacząć, co zdarza mi się po raz pierwszy odkąd piszę tego blogaska. Teraz jestem jednak w takim momencie swojego życia, że też nie bardzo wiem co dalej - egzamin mi nie poszedł, więc pozostaje wymyślenie planu B. Zawsze byłam w tym dobra, a zmiana przeróżnych założeń przychodziła mi stosunkowo łatwo, ale teraz mam kryzys. I tak od kilku dni snuję się nieco bez sensu. Staram się jednak trzymać i nie załamywać, w końcu świat się nie skończył, a życie toczy się dalej. I będzie dobrze, jeszcze nie wiem jak, ale na pewno dobrze. ;) W ramach pocieszenia wybrałam się w piątek na Targi Książki odbywające się w Krakowie. Udało mi się wygrać zaproszenie od jednej z księgarni internetowych, więc mimo kiepskiego nastroju, postanowiłam z niego skorzystać. Zdecydowałam się na piątek, żeby jeszcze przed weekendowym tłumem zobaczyć co i jak, bo aż wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej na targach książki nie byłam. W tym roku udało mi się za to wziąć udział w targach kosmetycznych w Bolonii, ale jak się okazało - nie ma porównania. ;) Zapraszam na moją wyjątkowo subiektywną relację (przy czytaniu należy wziąć pod uwagę, że gdy tam byłam, miałam naprawdę wielkiego doła, co bardzo oddziaływało na moje postrzeganie rzeczywistości ;p).

niedziela, 23 października 2016

Mój własny Kraków: Restaurant Week Polska w Restauracji Qualita.

         Mam wrażenie, że każdy kolejny dzień jest coraz krótszy i coraz mniej w jego trakcie robię. Pewnie wiąże się to z faktem, że za trzy dni mam egzamin i mam coraz bardziej mieszane uczucia w stosunku do mojego rezultatu. O dziwo, jednak nie stresuję się tak, jak zwykłam to czynić przed każdym cięższym egzaminem, co nieco mnie zastanawia. Nie wyciągam jednak pochopnych wniosków i po prostu czekam na środę, bo wtedy to właśnie ma mieć miejsce to zacne wydarzenie, na które czekam i zakuwam od tylu miesięcy. I powiem Wam, że nie mogę się doczekać aż będzie już po. Tak po prostu po, żebym mogła z czystym sumieniem odgruzować nasze mieszkanie, przeczytać książkę bez wyrzutów sumienia czy też obejrzeć seriale, które leżą i czekają na mnie. I to bez względu na wynik, bo przecież świat się nie zawali jak mi nie wyjdzie, a przynajmniej tak sobie uparcie powtarzam od pewnego czasu. ;) A wczoraj w ramach odpoczynku i chęci zjedzenia czegoś dobrego (no bo bądźmy szczerzy, ostatnio głównie jemy kasze w różnych konfiguracjach, zaś zrobienie sałatki to już maksimum tego na co mnie obecnie stać ;p), postanowiliśmy wziąć po raz pierwszy udział w evencie Restaurant Week Polska.


niedziela, 9 października 2016

Chorwacja pod żaglami: jak zachód słońca to tylko nad Adriatykiem. :)

         Aż ciężko mi uwierzyć, że zaledwie tydzień temu wróciliśmy z Chorwacji. Ostatnie dni zleciały niezwykle szybko, mimo iż przepełnione były jednostajną nauką. Pogoda w Krakowie nas nie rozpieszczała, jakby chciała dać do zrozumienia, że teraz jest jesień i nie ma żadnych pięknych dni, jedynie deszcz, zimno i jeszcze raz deszcz. Po czterech dniach siedzenia na poddaszu, gdy jedynym niezmiennym dźwiękiem były krople deszczu uderzające o dach, miałam dość. Na szczęście, ostatnio się uspokoiło, nie pada i nie marudzę. ;p Ale stwierdziłam, że i tak potrzeba jakiejś większej motywacji i pięknych widoczków i stąd też wczoraj w mojej głowie narodził się pomysł na taką właśnie notkę. I dzisiaj będzie pięknie i cudownie, bo jak głosi tytuł, motywem przewodnim będą zachody słońca nad Adriatykiem. A ostatni rejs pod tym względem nas rozpieszczał, szczególnie dwa ostatnie były olśniewające. :) I tymi widokami chcę się dzisiaj z Wami podzielić, żeby ta jesień nie była tak koszmarna na jaką się zapowiada. Zapraszam zatem! :))


niedziela, 2 października 2016

Chorwacja pod żaglami: wrześniowy instagram mix.

         Wróciłam z wakacji! Po raz drugi i zapewne ostatni w tym roku, ale za to niezwykle malowniczy był to pobyt. Już sam tytuł notki zdradza, że po raz drugi wpakowaliśmy się na jacht w Chorwacji i przez tydzień pływaliśmy po Adriatyku. I jak zawsze przepełniona zachwytem jestem, pijana morskim powietrzem i świat dalej mi się buja, mimo iż na stały ląd zeszliśmy ostatecznie niemalże dobę temu. Zdecydowanie piękny był to wyjazd, tylu godzin pod żaglami nie spędziłam chyba nigdy (rejs po Bałtyku się nie liczy ;p). Ochom i achom końca nie będzie jeszcze długo, a że czeka mnie teraz bolesny i dość gwałtowny powrót do rzeczywistości, to szybciutko Was zostawię z instagramowymi migawkami z wyjazdu, które bardzo lubicie. Ahoj! :)

wyspa Zirje i moja wyjazdowa koszulka - napis wymiata. ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...