sobota, 31 grudnia 2016

Żeby nadchodzący nie był gorszy. :)

       I już tradycyjnie na zakończenie roku notka podsumowująca o takim samym zacnym tytule będącym zarazem najszczerszym życzeniem noworocznym. Osobiście bardzo się cieszę, że ten rok przeleciał bardzo szybko i że się już kończy, bo do najlepszych nie należał. Nie ma się jednak co oglądać za siebie, trzeba zrobić wszystko, żeby 2017 był lepszy. Pomysłów i planów mam sporo, zobaczymy co będzie z ich realizacją. ;) A na razie życzę Wam wszystkim z całego serduszka wszelkiej pomyślności w tym nowym roku i spełniania kolejnych marzeń! I zapraszam na krótkie podsumowanie ostatnich trzystu sześćdziesięciu pięciu dni. :))

z nadzieją w przyszłość. <3

środa, 28 grudnia 2016

Zaczytana Madusia: na co czekam w styczniu, czyli zapowiedzi wydawnicze. :)

        Święta, Święta i po! ;) Ten ostatni tydzień był dla mnie czasem niezwykle rodzinnym i pełnym odpoczynku, czyli właśnie takim jaki miał być. Teraz siedzę już w Krakowie, z tysiącem słoików wypakowanych świątecznym bigosikiem i mnóstwem innych cudów i zajadam sobie radośnie siedząc pod kocem (bo pogoda fatalna) i czytam te wszystkie cudowne książki, które znalazłam pod choinką. W tym roku Mikołaj/Gwiazdka bardzo się postarał i dzięki temu mam co robić wieczorami. ;) Nie oznacza to jednak, że przestałam śledzić wszelkie nowości i zapowiedzi, oj nie, lubię być w tym temacie na bieżąco. I ostatnio odkryłam, że styczeń zapowiada się bardzo ciekawie i są cztery takie pozycje, które koniecznie muszą się znaleźć na moim i tak już przepełnionym regale. ;) Jeśli jesteście ciekawi, o co mi chodzi, zapraszam do czytania! :)


sobota, 24 grudnia 2016

Blogmas: dzień 24. - świąteczne życzenia! :)

        I wreszcie nadeszła ta chwila. I udało się zrealizować cel codziennego publikowania notek. Nie spodziewałam się, że będzie to tak trudne chwilami, ale jestem z siebie dumna, że dałam radę. I dumna z Was, że bardzo dzielnie towarzyszyliście mi przez ten czas. ;) Dzisiaj Wigilia - jeden z piękniejszych dni w kalendarzu. Mam nadzieję, że i w tym roku taki będzie, chociaż trochę się pozmieniało. I dzisiaj chciałabym Wam życzyć mnóstwo ciepła w serduszkach, chwili wytchnienia od codziennych spraw i trudów, zadumy i refleksji w ten świąteczny magiczny czas, nadziei na lepsze jutro i wiary, że tak będzie, a także oceanu miłości otaczającej ze wszystkich stron. Spokojnych Świąt wszystkim. ;***

piątek, 23 grudnia 2016

Blogmas: dzień 23. - chwila zadumy przed Świętami.

       Ostatni dzień przed Wigilią spędzę pewnie głównie w kuchni, ale dzisiaj chciałabym także znaleźć odrobinę czasu na chwilę zadumy. W końcu Święta to nie tylko tona jedzenia i prezenty, to również coś głębszego, co każdy z nas przeżywa na swój sposób. Ostatni czas nie był dla mnie łatwy, były ciężkie dni, gdy nawet z łóżka nie chciało mi się wstawać i gdy niewiele rzeczy miało sens. Powoli wychodzę z tego dołka i staję prosto na swoich krótkich nóżkach, ale zdecydowanie nie jest to najłatwiejsze. Ale Święta to taki magiczny czas, gdy wszystko staramy się widzieć w lepszych barwach, a zbliżający się nowy rok zawsze zwiastuje zmiany i coś nowego. I dzisiaj postanowiłam, że głównym bohaterem przedostatniego blogmasa będzie pewien niezwykle ważny dla mnie tekst. Nie znam jego autora, bo jest to fragment jasełek, które wystawialiśmy kiedyś w gimnazjum. Do tej pory jestem w stanie cytować większość tekstu z pamięci i zawsze w trudnych chwilach podnosi mnie na duchu. Zapraszam do czytania.


czwartek, 22 grudnia 2016

Blogmas: dzień 22. - świąteczny TAG. ;)

      Na trzy dni przed Świętami tempo prac domowych znacznie się zwiększa, przez co zdecydowanie mniej czasu mam na blogaska. Nie oznacza to jednak, że będzie on zaniedbany, oj nie, codzienny blogmas musi być. ;) Po raz kolejny zainspirowała mnie blogosfera, gdzie dość popularny stał się świąteczny TAG i dzisiaj to właśnie on będzie bohaterem blogmasa. ;)


środa, 21 grudnia 2016

Blogmas: dzień 21. - świąteczna Częstochowa. :)

          Dzisiaj środa, dzień dwudziesty pierwszy, powoli zbliżamy się do końca naszego blogmasu, który wypadnie w Wigilię. :) Te ostatnie trzy tygodnie były zdecydowanie szalonym czasem, dzięki któremu mogliście codziennie przeczytać coś nowego i czegoś nowego dowiedzieć się też o mnie. Na podziękowania będzie jeszcze czas, a dzisiaj chciałabym Wam pokazać moje rodzinne miasto w świątecznym wydaniu. Praktycznie każde mniejsze czy większe miasto na Święta się stroi i świeci się jak miliony monet, a Częstochowa nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. W tym roku dekoracje na głównym placu miasta (jakim jest zdecydowanie Plac Biegańskiego) zachwycają wszystkich, szczególnie tych mniejszych mieszkańców. :) Niech zachwycą też i Was. :)


wtorek, 20 grudnia 2016

Blogmas: dzień 20. - a Tobie z czym kojarzą się Święta?

     Święta to zdecydowanie czas magiczny i jedyny w swoim rodzaju. Każdy z nas ma swoje dobre wspomnienia związane z tym okresem, które pielęgnuje w swoim serduszku i do których powraca w trudnych chwilach. Przez cały grudzień starałam się Wam praktycznie codziennie przybliżać mój punkt widzenia, to, jak ja postrzegam Boże Narodzenie i czym jest dla mnie. A dzisiaj postanowiłam w tej sprawie oddać głos moim znajomym blogerkom, które bardzo lubię i czytam zawsze z ogromną przyjemnością. Kilkanaście dni temu zapytałam je z czym kojarzą im się Święta i to ich opowieści chciałabym dzisiaj przedstawić. Zapraszam serdecznie, bo naprawdę warto je przeczytać. :)


poniedziałek, 19 grudnia 2016

Blogmas: dzień 19. - hej kolęda, kolęda! :)

     Ostatnie dni przed Świętami będą dla mnie czasem głównie sprzątania. Przyjechałam bowiem wczoraj z moimi świntuchami do rodziców i mam w planach ogarnąć swój stary pokój, a uwierzcie, trochę klamotów tutaj nazbierałam. ;) Sprawy zaś zupełnie nie będą mi ułatwiać wspomniane powyżej świntuchy, gdyż rodzice mają swojego własnego prywatnego Franka, który żywi wyjątkowo mocne uczucia do mojej Kluseczki. A że biegać razem nie mogą, to rozgrywają mi się pod nogami sceny jak z najlepszych miłosnych dramatów. Nie ma lekko. ;) Dzisiaj zaś na blogasku skupimy się na kolejnym muzycznym temacie - tym razem jednak na tapetę weźmiemy kolędy. ;) I jak zawsze będzie to moja subiektywna lista, także spokojnie możecie pisać w komentarzach swoich faworytów. ;) Fajnie byłoby też, jakbyście zadali mi jakieś pytania, bo Q&A mi się sypie. ;p

niedziela, 18 grudnia 2016

Blogmas: dzień 18. - zrób to sam: dwie proste ozdoby. :)

         W ostatnią niedzielę przed świętami zajmiemy się rękodziełem. ;p Nie będzie to nic szczególnie wyszukanego, bo nie ukrywajmy, posiadam dwie lewe ręce i generalnie nigdy nic mi z prac technicznych nie wychodziło. Ostatnio jednak coś mnie naszło na własną produkcję i pewnego wieczoru siadłam sobie radośnie i zaczęłam tworzyć. Było naprawdę wesoło, uśmiałam się momentami do łez (a śmiech z samej siebie jest zawsze najtrudniejszy), ale coś tam tymi moimi łapkami udało się zrobić. Zapraszam na wyjątkowo proste zrób to sam, które każdy z nas (podejrzewam, że z tą drugą rzeczą to nawet moje świntuchy nie miałyby problemów ;p) jest w stanie wykonać. ;)


sobota, 17 grudnia 2016

Blogmas: dzień 17. - 7 gier na udany wieczór.

         Ostatni weekend przed Świętami właśnie się rozpoczął. Nie wiem czy Wam też tak czas szalenie szybko biegnie, ale mnie ostatnio dni po prostu przemykają tak błyskawicznie, że ledwo wyrabiam się ze wszystkim, co sobie założyłam. ;) Trochę przez ostatnie dni mało pisałam, ale dzisiaj już wracam z kolejnym tasiemcowym tematem. Święta to zdecydowanie czas rodzinnych spotkań, więc fajnie je sobie umilić grając wspólnie w różne gry. I na tym chciałabym się dzisiaj skupić, prezentując Wam siedem gier, które mogą sprawić, że wieczór będzie udany. :)


piątek, 16 grudnia 2016

Blogmas: dzień 16. - krakowska choineczka. :)

        Jeśli uważałam, że wczorajsza notka była dzisiaj krótka, to się mocno pomyliłam, bo dzisiejsza pobije wszelkie blogaskowe rekordy. Chciałabym Wam bowiem pokazać naszą krakowską choineczkę, która pojawiła się u nas dwa dni temu. Nie grzeszy wielkością, ozdób też zbyt wielu nie ma, ale za to posiada fajne światełka (chociaż mają ze sto lat) i ładnie świeci wieczorami. :) Nic więcej dzisiaj nie stworzę, bo wczorajszy dzień był absolutnie najtrudniejszym w tym roku, a powrót z Częstochowy do Krakowa dał nam tak w kość jak nigdy. Trafiliśmy akurat na moment, gdy na wyjeździe z Częstochowy, na jakże popularnej gierkówce zdarzył się wypadek i zamknęli całą drogę na Katowice. Oczywiście dowiedzieliśmy się o tym po półtorej godzinie, gdy udało nam się przejechać pięć kilometrów. ;) Do wyboru mieliśmy albo stanie dalej albo skręt na Olsztyn i jechanie bokami. I tam pojechaliśmy. Ach, co to była za droga. ;) Nawet GPS nas chwilami nie chciał prowadzić. ;p A jak już myśleliśmy, że jesteśmy na prostej i do Krakowa dojedziemy bez problemów, to drogę zagrodzili strażacy i powiedzieli, że był wypadek i że mamy jechać objazdem. Dawno nikomu się tak nie roześmiałam w twarz jak temu biednemu strażakowi. Koniec końców do domu dotarliśmy po czterech godzinach (z małą przerwą na jedzenie) i padłam do łóżka. I teraz wstałam i pokazuję Wam choinkę. ;p Wybaczcie. Jutro będzie lepiej. :) I na pewno więcej. :)


~~Madusia.

czwartek, 15 grudnia 2016

Blogmas: dzień 15. - wspomnienia z wakacji - migawki z Chorwacji. :)

       Piętnasty dzień grudnia jest dla mnie niezwykle ważnym i trudnym, także notka nie będzie jakaś wybitna. Wahałam się nawet, czy pisać coś dzisiaj, ale stwierdziłam, że skoro już dwa tygodnie wytrzymałam codziennego pisania, to warto to kontynuować. I dlatego też dzisiaj będzie krótko i wakacyjnie. :) Postanowiłam bowiem powrócić do słonecznego września, gdy żeglowaliśmy radośnie po Chorwacji. Strasznie mało zdjęć z tej wyprawy Wam pokazywałam, dlatego dzisiaj trochę te zaległości nadrobię. Będzie dużo słońca i przepiękne białe żagle (chociaż nie tylko) trzepoczące na Adriatyku. Aż chciałoby się tam wrócić. :)

środa, 14 grudnia 2016

Blogmas: dzień 14. - o tym jak bardzo Sushi Kushi. ;p

          W czternastym dniu naszego blogmasa skupimy się na jedzeniu. I to na nie byle jakim, bo jednym z moich ulubionych, chociaż zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wprost przeciwnie, pierwszym sushi jakie spróbowałam, plułam dalej niż widziałam. ;p Dopiero później stwierdziłam, że jednak nie jest to takie złe, a w momencie, gdy odkryłam knajpę, o której dzisiaj chcę napisać, przepadłam i zakochałam się w nim po czubki moich włosów. ;p Otóż kilka miesięcy temu na naszym betonowym zadupiu wszechświata, jakim jest krakowski Ruczaj, swoje podwoje otworzyła sieciówka Sushi Kushi, a że mamy tam dosłownie dwa kroki pojawiliśmy się dość szybko. Pierwsza wizyta zaowocowała prawdziwą miłością i od tamtej pory zamawiamy tam raz na jakiś czas. A co dokładnie tak mnie urzekło - o tym poniżej. Zapraszam. :)


   

wtorek, 13 grudnia 2016

Blogmas: dzień 13. - trzynaście seriali na trzynasty dzień grudnia. ;)

         Na początku powiem szczerze - jestem niepoprawną serialoholiczką. Zaraz obok książek na liście ulubionych moich zajęć niewymagających większej aktywności jest oglądanie seriali. Nic na to nie poradzę i nie wstydzę się tego, że potrafię machnąć jeden sezon w jedną noc. Zdarzało się i tak. ;) Niestety, odkąd kilka miesięcy temu umarł mój laptok, skończyło się radosne oglądanie w łóżku, bo na stacjonarnym sprzęcie nie ma to takiego uroku. Za to rekordowe ilości książek dzięki temu czytam, na co też wcale nie narzekam, bo i tak ich sterta przy łóżku zupełnie nie chce maleć, tylko rośnie. Zupełnie nie wiem czemu. ;p Ale wracając do seriali, postanowiłam dzisiaj opowiedzieć o trzynastu moich ulubieńcach. I nie śmiejcie się, ale nawet sobie nie wyobrażacie, jak trudno było się ograniczyć do tej liczby, na kartce wypisałam sobie ponad dwa razy tyle, ale wówczas notka byłaby wyjątkowo tasiemcowa, jak niektóre seriale. ;p Także siądźcie wygodnie i zapraszam do lektury. :)


poniedziałek, 12 grudnia 2016

Blogmas: dzień 12. - ulubione świąteczne reklamy. :)

       Poniedziałek i "rozpoczął się ostatni tydzień co Święta poprzedza" jak napisał w swoim genialnym wieczór "Czterdziesta czwarta" Marcin Świetlicki. Stąd też pomysł, abyśmy dzisiaj poczuli znowu świąteczny klimat na blogasku, wszakże to już półmetek blogmasa. Były już piosenki, były filmy, więc teraz czas na reklamy. Ostatnio stało się niezwykle popularne robienie świątecznych reklam, które najlepiej oglądać z paczką chusteczek. Trzeba przyznać, że to prawdziwa sztuka zamknąć niektóre historie w kilkudziesięciu sekundach. I dzisiaj właśnie takie mini arcydziełka pojawią się na blogasku. Zapraszam! :)

niedziela, 11 grudnia 2016

Blogmas: dzień 11. - a ona taka w tej białej sukience. :))

        W drugim dniu weekendu trzymamy się dalej tematów podróżniczych, chociaż dzisiaj będzie on wyłącznie tłem. Postanowiłam bowiem zrobić pierwszą i zapewne jedyną w dziejach bloga notkę... uwaga, uwaga, fanfary... o modzie. ;p A dokładniej rzecz ujmując o tej białej sukience z tytułu. Bardziej zorientowani w temacie żeglarskim skojarzą ten tekst z pewną niezwykle urokliwą szantą pod tytułem "biała sukienka", gdzie właśnie pojawia się ten zwrot. W tym roku postanowiłam ją zobrazować, zwłaszcza że udało mi się znaleźć idealną białą sukienkę tuż przed wrześniowym wyjazdem na rejs po chorwackim wybrzeżu. Grzechem byłoby zostawienie jej w domu, więc ładnie ją zapakowałam do plecaka i czekała na swoją chwilę. Nadeszła ona przedostatniego dnia na wyspie Solta w przeuroczym miasteczku Stomorska. I tam właśnie Was zapraszam. :)


sobota, 10 grudnia 2016

Blogmas: dzień 10. - a Ty jak spędziłeś swoje ostatnie urodziny? ;)

           Sobota, dwa tygodnie do Świąt, więc przygotowania nabierają coraz większego tempa. W tym całym zamęcie chciałabym Wam dzisiaj zaproponować chwilowy powrót do wakacji. Przenieśmy się do sierpniowej Hiszpanii, gdzie przepięknie przygrzewa słoneczko, a na termometrze widnieje ponad trzydzieści kresek. Właśnie w jeden z takich dni wypadły moje urodziny, które spędziłam wyjątkowo nietypowo. Tego dnia bowiem opuściliśmy stolicę Hiszpanii i przejechaliśmy kilkadziesiąt kilometrów kierując się w stronę gór Guadarrama. Po drodze minęliśmy słynny Escorial, ale to nie on był celem naszej wyprawy. Nie, myśmy udali się ciut dalej i ciut wyżej do miejsca zwanego Valle de los Caídos, czyli do Doliny Poległych. Świetne miejsce na spędzenie swoich ostatnich przed trójką z przodu urodzin c'nie? ;p Ale zapewniam Was, że miejsce robi ogromne wrażenie, chociaż zdecydowanie nie jest to żadna wesoła historia. Zapraszam na relację! :)

piątek, 9 grudnia 2016

Blogmas: dzień 9. - moje świąteczne inspiracje.

         Dzisiaj piąteczek i tak pomyślałam, że wreszcie zrobię jakiegoś niezobowiązującego posta. Prawda jest jednak taka, że mój cały misterny pomysł na dziewiąty dzień blogmasa runął z powodu sushi. ;) Opowieść miała bowiem właśnie skupić się na nim, ale byliśmy wczoraj wieczorem w naszej ulubionej suszarni na wydarzeniu polegającym na tym, że płacisz raz i jesz ile chcesz i tak się najedliśmy, że nie mogę się skupić na niczym poza leżeniem z brzuchem do góry. Ogólnie przypominam teraz taką małą kuleczkę i nic mi się nie chce. Postanowiłam zatem, że dzisiaj będą tak popularne na innych blogach - świąteczne inspiracje. Ale żeby nie było zbyt sztampowo, będą to moje własne prywatne zdjęcia związane ze świątecznym klimatem. Zapraszam zatem do oglądania! ;)

choinka z książek to zdecydowany must have. <3

czwartek, 8 grudnia 2016

Blogmas: dzień 8. - ulubione świąteczne filmy. ;)

         Pierwszy tydzień blogmas za nami i nie tracimy tempa. Przyznam szczerze, że jestem zaskoczona zarówno faktem, że udaje mi się dodawać codziennie coś nowego jak i Waszym odbiorem tej serii. Nie spodziewałam się tylu ciepłych słów i dziękuję pięknie za nie! Dzisiaj zajmiemy się tym, co w Święta wszyscy lubimy robić, chociaż nie wszyscy głośno o tym mówią - oglądaniem telewizji, a dokładniej świątecznymi filmami. Jest to taki specyficzny rodzaj, który nie każdemu podchodzi. Ja jestem taką zwolenniczką pół na pół, nie przepadam za filmami z kategorii familijnych, za to uwielbiam wszelkie komedie, głównie romantyczne. W końcu babą jestem i czasem lubię sobie popłakać przed ekranem. Dzisiejsza lista będzie taka właśnie niby pół na pół, ale jednak dominować będzie śmiech. Bo w końcu są to Święta pełne radości, nawet jeśli czasem się wzruszamy. :) Lista nie będzie zbyt długa, raptem osiem filmów. Postanowiłam bowiem ograniczyć się do tych, które naprawdę lubię i kojarzą mi się ze Świętami. Część z nich jest na pewno wszystkim doskonale znana, o ile nie wszystkie, bo w tym temacie raczej nie da się napisać nic szczególnie odkrywczego. ;) Mimo to, mam nadzieję, że zapoznacie się z tą listą z uśmiechem. :)


 

środa, 7 grudnia 2016

Blogmas: dzień 7. - zabawa razy tysiąc, czyli Połącz Kropki. :)

        I po Mikołajkach! ;) Bierzemy głębszy oddech i powoli zaczynamy szykować się do Świąt. Od kilku lat zawsze robię listę prezentów dla rodziny, żeby ułatwić im zadanie. Najczęściej znajdują się na niej oczywiście książki, bo prezenty to idealny moment, aby uzupełnić biblioteczkę (to, że nowe pozycje się już na niej nie mieszczą, nie ma absolutnie żadnego znaczenia ;p). W tym roku na liście pojawiła się dość nietypowa pozycja, bo nie jest to książka sensu stricte, ale pierwszy egzemplarz, który mam, tak mi się spodobał, że zażyczyłam sobie najnowszą edycję "1000x Połącz Kropki". I to właśnie o niej będzie dzisiaj słów kilka. Zapraszam serdecznie! :)


wtorek, 6 grudnia 2016

Blogmas: dzień 6. - Mikołajki: Nie kupuj, adoptuj! :)

          Mikołajki dzisiaj! Dzień pełen prezentów i sympatycznych brzuchatych dżentelmenów ubranych na czerwono. Pamiętam z dzieciństwa te wszystkie emocje, gdy budziłyśmy się rano bez żadnych protestów (to zdecydowanie taka jedyna sytuacja w ciągu całego roku ;p) i szybciutko się rozglądałyśmy czy był Mikołaj i czy zostawił gdzieś jakieś prezenty. I przyznam szczerze, że rodzice mieli fantazję w wymyślaniu miejsc, gdzie by je tu schować, także było wesoło. Teraz wiadomo, że nie ma już takiej magii, ale prezenty zawsze fajnie jest dostawać, nie będę tego ukrywała. A że często wśród prezentów znajdują się zwierzątka, postanowiłam dzisiejszą notkę poświęcić właśnie im. Nie zawsze jest to dobry prezent dla dziecka (czy też dorosłego ;p), ale jeśli już się na taki zdecydujemy to nie kupujmy, tylko adoptujmy zwierzęta. I opowieść mikołajkowa właśnie będzie o pewnej adopcji i o tym co z niej wyszło. I o tym też, że warto pomagać! :)

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Blogmas: dzień 5. - zima na ramiona moje spadła. :)

           Przymroziło dzisiaj w Krakowie, chyba pierwszy taki mróz w tym roku. Oczywiście przekłada się to na słynny już krakowski smog, który niedługo popularnością przebije smoka wawelskiego. Na moim nieco brudnym oknie kuchennym szron namalował piękne wzory, zaś cała okolica widoczna z niego pokryta jest równie delikatną białą mgiełką. Przyznam szczerze, że wygląda to całkiem nieźle, ale i tak nic nie mnie przekona, żebym polubiła zimę. Nie ma takiej możliwości, mnie musi być ciepło i koniec. I jeszcze słońce, bez słońca mi smutno. ;p Ale żeby nie było, że zimą tylko i wyłącznie kocykuję i siedzę w domu, dzisiaj na blogmasie pojawi się sporo zimowych krajobrazów. I szykujcie się na jutro, mikołajkowa opowieść będzie naprawdę dla mnie ważna. :)

zdjęcie nieocenionej Oli. F. <3 

niedziela, 4 grudnia 2016

Blogmas: dzień 4. - czas na pierniczki!

          Niedziela to idealny dzień, żeby zabrać się za wypieki. :) Od kilku lat jest dla mnie małą tradycją pieczenie pierniczków na Święta. W zeszłym roku z powodu pracy ta sztuka mi się nie udała w ogóle i byłam z tego powodu strasznie smutna, dlatego teraz postanowiłam zabrać się za nie wcześniej. W rezultacie upiekłam jedną porcję (a przy naszym mikro piekarniczku pieczenie ciastek jest prawdziwym wyzwaniem i treningiem cierpliwości, bo mieści się ich w nim raptem pięć pełnowymiarowych ;p), ale okazały się tak dobre, że już dawno je zjedliśmy. Z następną się wstrzymuję, żeby nie było, że będzie potrzebna jeszcze trzecia, którą zabiorę do domu. ;)

część tegorocznych wypieków. :)

sobota, 3 grudnia 2016

Blogmas: dzień 3. - ulubione piosenki świąteczne. :)

          Jest sobota, trzeci dzień grudnia, pora więc na trzeciego posta z serii blogmas. ;) Dzisiaj postanowiłam, że będzie lekko i przyjemnie i trochę sobie pośpiewamy. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię śpiewać. Nie oznacza to jednak, że potrafię, ale nie bardzo mi to przeszkadza i zwykle sobie coś tam w domu podśpiewuję. I jeszcze sama sobie wymyślam teksty. I tak było już od dziecka, co nawet mam udokumentowane na kasecie video z pierwszych urodzin mojej młodszej o trzy lata siostry. ;) Dzisiaj jednak nie ja będę śpiewała, oddam głos tym, którzy potrafią. ;) A że coraz bliżej Święta, to wprowadzimy się ten magiczny nastrój przy pomocy dziesięciu piosenek - pięciu polskich i pięciu zagranicznych, żeby proporcje były zachowane. Także przyjemnego słuchania. I podśpiewywania, bo jestem pewna, że przy którejś z nich zaczniecie sobie nucić. ;)

piątek, 2 grudnia 2016

Blogmas: dzień 2. - listopadowe wyzwanie czytelnicze część 2. ;)

          Ładnie się zaczął ten grudzień, nie powiem. ;p Pogoda w Krakowie wczoraj postanowiła oszaleć i cały dzień padało, wiało i zimno szalenie było. Przez noc to samo i dzisiaj rano żadnej zmiany nie ma, także ja zostaję dalej w łóżku. A przyda mi się to bardzo, bo praktycznie całą noc mam nieprzespaną z powodu Nataszki. Otóż nasza zdolna świnka stwierdziła chyba, że skoro smarujemy jej strupka, to coś tam musi być nie tak i go sobie zerwała. Do krwi i świeżego mięska. A śwince morskiej raczej ciężko jest wytłumaczyć, że nie może się drapać, także sceny wczoraj wieczorem działy się niemal dantejskie. Jedynym rozsądnym wyjściem, które uspokoiłoby mnie, było po prostu przetransportowanie jej do mniejszej klatki i siedzenie przy niej, żeby się nie drapała. Na szczęście po kilku godzinach się uspokoiła i około czwartej zasnęłyśmy, chociaż i tak co kilkanaście minut się budziłam, żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. Póki co wszystko dobrze, więc szybciutko myknęłam na górę, żeby napisać drugą część czytelniczego wyzwania i może później się przespać. ;)


czwartek, 1 grudnia 2016

Blogmas: dzień 1. - listopadowe wyzwanie czytelnicze część 1. :)

        I mamy grudzień! Ostatni miesiąc roku. Zaczyna się ten magiczny czas przybliżający nas do Świąt. W Krakowie od kilku dni śniegu mamy pod dostatkiem, do tego zimny wiatr i temperatura ledwo na minusie, czyli zdecydowanie moja najukochańsza pogoda, w trakcie której najmniejsze wyjście z domu powoduje przeziębienie. Z tego właśnie powodu od dwóch dni leżę w łóżku, kaszlę i kicham. Na szczęście z Nataszką wszystko dobrze, jedynie dostała alergii po zastrzyku i zrobił jej się nieładny strupek na plecach, ale dzielnie smarujemy go maścią. ;) Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa dla niej. ;) A przechodząc do tematu, wspominałam ostatnio, że planuję w grudniu mały Blogmas, czyli codzienne posty aż do Wigilii. Tematyka będzie różna bardzo, żeby codziennie móc zaskoczyć Was czymś nowym. ;) I dzisiaj po raz pierwszy na blogasku zajmiemy się tematyką książkową, czyli zdecydowanie jedną z moich ulubionych. Na instagramie w listopadzie miałam zamiar brać udział w wyzwaniu książkowym, ale codzienne dodawanie zdjęć nie poszło mi najlepiej, więc postanowiłam wszystko zebrać w jedną całość i zrobić z tego wielką czytelniczą notkę. A właściwie dwie, bo wyszło tego całkiem sporo, a nie chciałam żadnej pozycji traktować po macoszemu. Zapraszam zatem na część pierwszą - do dnia piętnastego. ;)

poniedziałek, 28 listopada 2016

Mój własny Kraków: bliskowschodnie klimaty na Szerokiej po raz drugi. :)

       Huhuha, taka zima zła. Przyszła dzisiaj do Krakowa i przykryła miasto białą pierzynką. Może to i lepiej, bo ta wszechobecna szarość już trochę mnie dołowała. Ale nie ma, nie dajemy się smutkowi, bierzemy się w garść i tuptamy przed siebie z wysoko podniesionym czółkiem (albo coś w tym stylu ;p). W ramach psychoterapii blogowej wymyśliłam (i trochę podpatrzyłam na innych blogach, trza się inspirować przecież ;p), że zrobię wyzwanie typu blogmas, czyli coś na kształt kalendarza adwentowego na blogasku. I w związku z tym od pierwszego grudnia aż do Wigilii notki będą pojawiały się codziennie. Takie wyzwanie! Będzie się działo, to na pewno mogę Wam obiecać. ;)
      A ostatnio znów stwierdziliśmy, że fajnie będzie wyjść z domu, bo tyle dobrych miejsc w Krakowie jest. Trochę się zastanawialiśmy, gdzie by tu sobie coś dobrego zjeść, aż padło na miejsce dobrze nam znane. Ba, nawet już o nim pisałam, prawie trzy lata temu. I tak w nawiązaniu do tej notki wylądowaliśmy w sobotnie popołudnie na krakowskim Kazimierzu, gdzie mieści się lokal o nazwie Hamsa hummus & happiness israeli restobar. Czy i tym razem nam smakowało? Zapraszam do lektury. :)

środa, 23 listopada 2016

Hiszpańskie opowieści: zachód słońca przez okno. ;)

       Ależ piękna pogoda zrobiła się nam w Krakowie - świeci pięknie słoneczko, kresek w termometrze przybywa w oszałamiającym tempie i nawet niebo jakieś takie bardziej niebieskie niż zwykle jest. Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa dla Nataszki i spieszę z wiadomością, że chyba wszystko jest w porządku. Na razie jesteśmy na etapie podawania leków przez strzykawkę do pyszczka siedem razy dziennie i czujemy się jakbyśmy mieli w domu wyjątkowo nieznośne niemowlę, bowiem Nataszka nie przepada za takim sposobem karmienia. Ale chyba jej pomagają, bo nic złego się nie dzieje, więc męczymy się dalej. ;) A dzisiaj postanowiłam, że wrócimy na kilka chwil do Galicji i pewnego okna w A Coruñii, gdzie udało nam się natrafić na absolutnie fantastyczny zachód słońca. I to właśnie on będzie bohaterem dzisiejszej opowieści.


środa, 16 listopada 2016

Mój własny Kraków: idealny sposób na zimę wg Mr. Pancake.

          Ostatnie dni nie były łatwe, a od wczoraj jest jeszcze gorzej. Nasza świnka Nataszka wylądowała u weterynarza i została tam na noc, a dopiero za kilka godzin będziemy wiedzieli co jej się dzieje. Jeśli nie jest strasznie źle to będzie to tylko infekcja, jeśli będzie źle to kamień i czeka ją operacja. W ramach wsparcia dla Nataszki u weterynarza została też nasza druga świnka Kluska i strasznie smutno i cicho zrobiło się nam w mieszkaniu. Szczególnie dało się to odczuć rano, gdy robiłam Tomaszowi śniadanie do pracy i nikt się nie darł, gdy otwierałam lodówkę. A uwierzcie, Kluska drzeć się potrafi jak wyczuwa potencjalną możliwość zjedzenia czegoś dobrego. ;) Dobrze, że nie gustuje w tym co my, bo mielibyśmy wczoraj ogromne wyrzuty sumienia, ponieważ wracając od weterynarza postanowiliśmy skorzystać z okazji, że jesteśmy w centrum Krakowa i wybrać się na jakiś szybki obiad. A że ostatnio czytałam o pewnej knajpie, to nie wahaliśmy się długo i skierowaliśmy nasze kroki w stronę ulicy Dolnych Młynów i miejsca o nazwie Mr.Pancake Kraków / Bifor.  I powiem Wam, że była to naprawdę dobra decyzja i jedyny jasny punkt wczorajszego dnia. :)


piątek, 11 listopada 2016

Magiczna Polska: Kolorowe Jeziorka. :)

       Jedenasty listopada to data, którą w naszym kraju powinien znać każdy. Sama poznałam jej znaczenie w szkole podstawowej, gdzie zwrot, że nasza ojczyzna odzyskała niepodległość po 123 latach zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, iż od tamtej pory historia stała się moją pasją. Z czasem rozszerzyłam swoje zainteresowania poza historię naszego kraju, chociaż zawsze jest mi ona bliska. Podobnie było z podróżami - najpierw zaczynałam od tych najbliższych mi kierunków, stopniowo powiększając zasięg moich wyjazdów. I chociaż ostatnio ukochałam szczególnie mocno południe naszego kontynentu, to jednak nadal uważam, że i u nas jest mnóstwo przepięknych miejsc, które warto zobaczyć. I właśnie o takim jednym dzisiaj chciałam napisać, bo uważam, że jest stosunkowo mało znane. Napisałam "stosunkowo", bo sama dowiedziałam się o nim czytając blogi podróżnicze, zaś większość moich znajomych nie miała pojęcia o jego istnieniu, ale tam na miejscu panuje spory tłok, co zupełnie mnie też nie dziwi. Jest tu naprawdę uroczo. I w myśl powiedzenia "cudze chwalicie, swego nie znacie" zapraszam Was dzisiaj na wyprawę w Rudawy Janowickie, gdzie znajdują się Kolorowe Jeziorka. :)


piątek, 4 listopada 2016

Hiszpańskie opowieści: cudna Alhambra część 1. :)

        Jak ten czas szybko płynie, to jest wprost niewiarygodne. Dokładnie rok temu byliśmy w jednym z najpiękniejszych miejsc na Ziemi, jakim jest andaluzyjska Alhambra. I aż ciężko mi uwierzyć, że tyle dni musiało upłynąć, zanim zdecydowałam się do niej wrócić na blogasku. Jak tylko wymyśliliśmy sobie naszą pomagisterkową podróż do Andaluzji, pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy, było właśnie zarezerwowanie biletów do Alhambry. Przez internet idzie to zdecydowanie szybciej i po przyjeździe na miejsce należy je jedynie odebrać w punkcie informacyjnym w centrum Granady. Zwiedzanie odbywa się w dwóch turach (porannej i popołudniowej), zaś na konkretną godzinę wybiera się wejście do Pałaców Nasrydów, gdzie zawsze panuje największy tłok. My zdecydowaliśmy się na turę popołudniową (bo rano jeszcze hasaliśmy po samej Granadzie, o czym też później napiszę) i wejście do Pałacu na godzinę 14.30. A jak nam to wszystko wyszło, dowiecie się, czytając dalej. ;)

poniedziałek, 31 października 2016

Mój własny Kraków: Targi Książki. :)

     Nie za bardzo wiem jak zacząć, co zdarza mi się po raz pierwszy odkąd piszę tego blogaska. Teraz jestem jednak w takim momencie swojego życia, że też nie bardzo wiem co dalej - egzamin mi nie poszedł, więc pozostaje wymyślenie planu B. Zawsze byłam w tym dobra, a zmiana przeróżnych założeń przychodziła mi stosunkowo łatwo, ale teraz mam kryzys. I tak od kilku dni snuję się nieco bez sensu. Staram się jednak trzymać i nie załamywać, w końcu świat się nie skończył, a życie toczy się dalej. I będzie dobrze, jeszcze nie wiem jak, ale na pewno dobrze. ;) W ramach pocieszenia wybrałam się w piątek na Targi Książki odbywające się w Krakowie. Udało mi się wygrać zaproszenie od jednej z księgarni internetowych, więc mimo kiepskiego nastroju, postanowiłam z niego skorzystać. Zdecydowałam się na piątek, żeby jeszcze przed weekendowym tłumem zobaczyć co i jak, bo aż wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej na targach książki nie byłam. W tym roku udało mi się za to wziąć udział w targach kosmetycznych w Bolonii, ale jak się okazało - nie ma porównania. ;) Zapraszam na moją wyjątkowo subiektywną relację (przy czytaniu należy wziąć pod uwagę, że gdy tam byłam, miałam naprawdę wielkiego doła, co bardzo oddziaływało na moje postrzeganie rzeczywistości ;p).

niedziela, 23 października 2016

Mój własny Kraków: Restaurant Week Polska w Restauracji Qualita.

         Mam wrażenie, że każdy kolejny dzień jest coraz krótszy i coraz mniej w jego trakcie robię. Pewnie wiąże się to z faktem, że za trzy dni mam egzamin i mam coraz bardziej mieszane uczucia w stosunku do mojego rezultatu. O dziwo, jednak nie stresuję się tak, jak zwykłam to czynić przed każdym cięższym egzaminem, co nieco mnie zastanawia. Nie wyciągam jednak pochopnych wniosków i po prostu czekam na środę, bo wtedy to właśnie ma mieć miejsce to zacne wydarzenie, na które czekam i zakuwam od tylu miesięcy. I powiem Wam, że nie mogę się doczekać aż będzie już po. Tak po prostu po, żebym mogła z czystym sumieniem odgruzować nasze mieszkanie, przeczytać książkę bez wyrzutów sumienia czy też obejrzeć seriale, które leżą i czekają na mnie. I to bez względu na wynik, bo przecież świat się nie zawali jak mi nie wyjdzie, a przynajmniej tak sobie uparcie powtarzam od pewnego czasu. ;) A wczoraj w ramach odpoczynku i chęci zjedzenia czegoś dobrego (no bo bądźmy szczerzy, ostatnio głównie jemy kasze w różnych konfiguracjach, zaś zrobienie sałatki to już maksimum tego na co mnie obecnie stać ;p), postanowiliśmy wziąć po raz pierwszy udział w evencie Restaurant Week Polska.


niedziela, 9 października 2016

Chorwacja pod żaglami: jak zachód słońca to tylko nad Adriatykiem. :)

         Aż ciężko mi uwierzyć, że zaledwie tydzień temu wróciliśmy z Chorwacji. Ostatnie dni zleciały niezwykle szybko, mimo iż przepełnione były jednostajną nauką. Pogoda w Krakowie nas nie rozpieszczała, jakby chciała dać do zrozumienia, że teraz jest jesień i nie ma żadnych pięknych dni, jedynie deszcz, zimno i jeszcze raz deszcz. Po czterech dniach siedzenia na poddaszu, gdy jedynym niezmiennym dźwiękiem były krople deszczu uderzające o dach, miałam dość. Na szczęście, ostatnio się uspokoiło, nie pada i nie marudzę. ;p Ale stwierdziłam, że i tak potrzeba jakiejś większej motywacji i pięknych widoczków i stąd też wczoraj w mojej głowie narodził się pomysł na taką właśnie notkę. I dzisiaj będzie pięknie i cudownie, bo jak głosi tytuł, motywem przewodnim będą zachody słońca nad Adriatykiem. A ostatni rejs pod tym względem nas rozpieszczał, szczególnie dwa ostatnie były olśniewające. :) I tymi widokami chcę się dzisiaj z Wami podzielić, żeby ta jesień nie była tak koszmarna na jaką się zapowiada. Zapraszam zatem! :))


niedziela, 2 października 2016

Chorwacja pod żaglami: wrześniowy instagram mix.

         Wróciłam z wakacji! Po raz drugi i zapewne ostatni w tym roku, ale za to niezwykle malowniczy był to pobyt. Już sam tytuł notki zdradza, że po raz drugi wpakowaliśmy się na jacht w Chorwacji i przez tydzień pływaliśmy po Adriatyku. I jak zawsze przepełniona zachwytem jestem, pijana morskim powietrzem i świat dalej mi się buja, mimo iż na stały ląd zeszliśmy ostatecznie niemalże dobę temu. Zdecydowanie piękny był to wyjazd, tylu godzin pod żaglami nie spędziłam chyba nigdy (rejs po Bałtyku się nie liczy ;p). Ochom i achom końca nie będzie jeszcze długo, a że czeka mnie teraz bolesny i dość gwałtowny powrót do rzeczywistości, to szybciutko Was zostawię z instagramowymi migawkami z wyjazdu, które bardzo lubicie. Ahoj! :)

wyspa Zirje i moja wyjazdowa koszulka - napis wymiata. ;)

wtorek, 13 września 2016

Jak dobrze nam zdobywać góry: magiczna Ślęża.

     Wtorek rano to dobra pora na notkę - pomyślałam wstając dzisiaj z łóżka i po wyprawieniu mojego mężczyzny do pracy szybciutko przystąpiłam do pisania. Co prawda, jako pierwsza czekała mnie przeprawa ze zdjęciami, gdyż z powodu nagłej śmierci mojego laptoka dostęp do nich stał się dość utrudniony. I tak wyszło, że dzisiaj do pracy z Tomaszem powędrował dysk, na którym wszystkie je składuję. Ale nie załamujmy się, szybko sobie przypomniałam, że przecież zdjęcia z ostatnich wypraw górskich ciągle są na aparacie, więc wystarczy znaleźć kabelek i podłączyć go do komputera (na szczęście, Tomasz jako wiano do wspólnego mieszkania wniósł stacjonarny komputer, więc przynajmniej mam z czego korzystać w tych smutnych samotnych chwilach). Oczywiście wcale nie było to takie proste, ponieważ jestem w połowie zmiany aranżacji dolnego poziomu mieszkania, więc szukanie kabla trochę mi zajęło w panującym tam bałaganie. Wreszcie szczęśliwa przybiegłam z aparatem do komputera na górę, podłączyłam go i już chcę radośnie zgrywać odpowiednie zdjęcia, gdy nagle pokazuje mi, że wszystko fajnie spoko, tylko brakuje karty pamięci. I zdjęć nie ma. Chwila paniki, zastanowienia i odkrycie, że karta (jak praktycznie zawsze) została w laptoku. Kolejna runda po schodach, pod którymi między stertami różnych dziwnych rzeczy mieszka obecnie mój niedziałający sprzęt i wreszcie okrzyk radości, bo mam kartę. I są zdjęcia. I tak oto powstała właśnie ta notka. Zapraszam serdecznie, doceńcie poświęcenie. ;p


czwartek, 8 września 2016

Hiszpańskie opowieści: najpiękniejsza plaża w Galicji.

       Zaczął się wrzesień, egzamin zbliża się wielkimi krokami, z każdym kolejnym dniem stresuję się coraz bardziej, ale staram się jakoś trzymać i nie wpadać w panikę częściej niż co kilka dni. ;) Cieszy mnie też niezmiernie fakt, że jeszcze pod koniec tego miesiąca pojedziemy na tydzień do Chorwacji pożeglować sobie beztrosko po Adriatyku. Co prawda, znaczną część mojego bagażu będą zajmowały książki i notatki, ale zdecydowanie przyjemniej będzie się uczyć leżąc na dziobie jachtu niż w domu przy biurku (albo prędzej na łóżku, bo generalnie biurka to nie mamy ;p). Pozostając zaś w temacie mórz i oceanów, dzisiaj na blogasku będzie wyjątkowo. Przeniesiemy się bowiem na niezwykłą plażę w Galicji, chyba najpopularniejszą w tym regionie. Generalnie do Galicji raczej nie jeździ się po to, żeby plażować, bowiem pogoda nawet w wakacje jest tam dość niepewna, a morze/ocean zimniejsze niż nasz Bałtyk. Ale, ale... jest tu dużo pięknych miejsc, a jednym z nich jest właśnie plaża As Catedrais (Playa de las Catedrales), czyli po prostu Plaża Katedr. To miejsce koniecznie trzeba zobaczyć chociaż raz w życiu. A kto nie widział go jeszcze na żywo, to serdecznie zapraszam do dalszej części, gdzie zdjęć będzie pod dostatkiem. ;)


środa, 31 sierpnia 2016

Hiszpańskie opowieści: w chmurach.

          Ostatni dzień sierpnia. Strasznie szybko zleciały te wakacje i z każdym kolejnym dniem denerwuję się coraz bardziej zbliżającym się egzaminem. Dodatkowo ciągle ciężko jest mi się przestawić po wyjazdach na tryb naukowy i nieco to wszystko kuleje. Generalnie kryzys mam, ale liczę, że szybko się z nim uporam, w przeciwnym razie będzie kiepsko. Nie ma jednak co marudzić i zapeszać, co ma być to będzie, a będzie dobrze! ;p Dzisiaj przygotowałam notkę podniebną, przeniesiemy się bowiem kilka kilometrów w górę. Nasza podróż do Hiszpanii składała się łącznie z trzech lotów i każdy z nich obfitował w piękne widoki, szczególnie poranny lot z Santiago do Madrytu, gdy mogliśmy podziwiać wschód słońca. ;) W zeszłym roku takowy widzieliśmy w Bieszczadach, w tym gdzieś nad Madrytem. I oba mnie oczarowały. I reszta widoków też. Sami zobaczcie! :)

wtorek, 23 sierpnia 2016

Hiszpańskie opowieści: sierpniowe migawki z Instagrama Madryt & Galicja.

          Wróciłam z wakacji! Ach, jakiż to smutny jest powrót, po niemalże dwóch tygodniach niesamowitych wrażeń, odkrywania pięknych miejsc, poznawania uroczych ludzi. Pierwszy raz od bardzo dawna byłam naprawdę szczęśliwa w swoje urodziny i bawiłam się wybornie. A wszystko to jest zasługą Tomasza i Hiszpanii do której mnie zabrał na te urodziny. Przez osiem dni udało nam się zobaczyć troszkę upalnego Madrytu, gdzie była nasza baza samolotowa i nieco więcej Galicji, gdzie odwiedzaliśmy najcudowniejszą hiszpańską rodzinę jaką kiedykolwiek poznałam. Dzięki temu charakter wyjazdu był nieco inny niż zwykle, można powiedzieć, że poznawaliśmy Galicję od środka - z punktu widzenia miejscowych. I zachwyciła mnie szalenie. A do tego mieliśmy sporo szczęścia, bo ani razu nie padało, co ponoć jest dość niespotykane. Widać moje zaklinanie pogody nadal działa całkiem sprawnie, mimo starszego już wieku. ;p Dzisiaj wyjątkowo nie będę się rozpisywała, bo ciągle jeszcze ogarniam się, ale za to przygotowałam instagramowy skrót całej wyprawy, który stosuję po każdym większym wyjeździe. I mam nadzieję, że tak jak poprzednie, ten też się Wam spodoba. :)

najpiękniejsze okno w Galicji - A Coruña


wtorek, 9 sierpnia 2016

Hiszpańskie opowieści: Sierra Nevada objazdowo. ;)

          Walizki spakowane, bilety przygotowane, pozostaje jedynie rano nie zaspać na samolot i za kilkanaście godzin znów będziemy w Hiszpanii. Jeżeli prognozy pogody się sprawdzą to Kraków pożegna nas deszczem i temperaturą zaledwie kilkunastu stopni powyżej zera, zaś Madryt ma nas przywitać zgoła odmiennie - ponad trzydzieści stopni i ani śladu chmur. I generalnie przez cały wyjazd ma być pięknie i cudownie i w ogóle ach i och. ;) A przynajmniej taką mam nadzieję, bo zawsze się śmieję, że załatwiam pogodę. W końcu niebezpodstawnie jestem małą czarownicą. Zobaczymy czy i tym razem mi się uda. ;) A dzisiaj, tak na szybciutko, mam dla Was drugą część wyprawy w góry Sierra Nevada. Po noclegu w cudownej Pampaneirze, spakowaliśmy się raniutko do samochodu i ruszyliśmy niezwykle krętą drogą do Trevelez i dalej na przełaj przez góry. To dopiero była podróż. A jaka przygoda!

czwartek, 4 sierpnia 2016

Hiszpańskie opowieści: Pampaneira u stóp Sierra Nevada.

        Zaczął się sierpień, będący w moim prywatnym rankingu najgorszym miesiącem w roku. Dokładnie za tydzień mam urodziny i jakoś nigdy nie przepadałam szczególnie za tym dniem. W czasach szkolnych nigdy nie dało się zrobić żadnej imprezy urodzinowej, bo zawsze wszyscy byli w rozjazdach, zaś na studiach był to ostatni moment, żeby zacząć się uczyć do sesji wrześniowej. W tym roku też co prawda siedzę głównie nad nauką, ale przynajmniej tegoroczne urodziny może będą ciut lepsze, bo spędzę je w Hiszpanii. W planach jest Madryt, Salamanka i docelowo ogólnie Galicja. Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo tam akurat zwykle jest z nią średnio. Wczoraj przeglądaliśmy największe atrakcje tego rejonu i poczułam ogromną tęsknotę za tym krajem. A dzisiaj rano włączyłam sobie muzyczkę do sprzątania (żeby raźniej się działało) i poleciała akurat piosenka, która skojarzyła mi się z naszym zeszłorocznym wypadem do Andaluzji i górami Sierra Nevada. I tak stwierdziłam, że jeszcze o tym fragmencie podróży nie pisałam, a jest przecież wyjątkowo urodziwy i nie wolno go w żadnym wypadku pominąć. I dlatego właśnie dzisiaj wybierzemy się w podróż do malutkiej wioski Pampaneira, leżącej w regionie Alpujarras na wysokości ciut ponad tysiąca metrów nad poziomem morza. Zapraszam serdecznie! :)

Pampaneira na dole, na górze Bubion.

niedziela, 31 lipca 2016

Mój własny Kraków: Zakrzówek i trzecie urodziny blogaska!

           Lato w pełni, połowa wakacji za nami, sezon urlopowy w pełni, wszyscy zwiedzają świat, a ja siedzę i się uczę kolejny miesiąc. Trochę mam wrażenie, że czas przecieka mi między palcami, ale innego wyjścia nie mam, trzeba się uczyć i koniec. Przez to lipiec praktycznie cały siedzieliśmy w domu i nic ciekawego się nie działo (no, poza ślubem mojej młodszej siostrzyczki, który celebrowaliśmy tydzień temu), czego wyrazem jest niezwykle zaniedbany blogasek. Mam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia, ale z drugiej strony mam je też, gdy się nie uczę, więc koło się zamyka. Dzisiaj postanowiłam wreszcie wziąć się w garść (bo wczoraj pół nocy zakuwałam) i napisać coś nowego. Zwłaszcza że kilka dni temu strzeliła nam trzecia rocznica blogaskowa i głupio przerywać pisanie po takim czasie. I z tego powodu wrócimy dzisiaj do cyklu o moich ulubionych miejscach w Krakowie i wybierzemy się na Zakrzówek, którego zdjęcia na instagramie robiły ostatnio furorę. ;) Zapraszam! :)

poniedziałek, 11 lipca 2016

Czerwcowe migawki z Instagrama.

          Szalenie szybko płynie mi ten czas ostatnio, już kolejny miesiąc za nami. Powiem Wam szczerze, że coraz bardziej się stresuję egzaminem, co wpływa niezwykle motywująco. Dodatkowym bodźcem jest też fakt, że wreszcie szykują nam się małe wakacje i wtedy raczej na pewno uczyć się nie będę, więc teraz chcę przerobić jak najwięcej. Co do wakacji, to dokładnie za miesiąc mam urodziny i dokładnie za miesiąc będziemy w Hiszpanii. Tym razem jednak nie gorąca Andaluzja, lecz Madryt jako miejsce startowe i domyślnie Galicja. Będzie się działo. ;) Chociaż na pewno mniej niż wczorajszego wieczora, gdy moja kochana Portugalia wreszcie się doczekała i zdobyła mistrzostwo Europy. Pięknie się chłopcy cieszyli, a ja razem z nimi. Idealne zakończenie weekendu i całych pięknych mistrzostw, tak przecież pomyślnych i dla nas. A dzisiaj, na jeszcze lepsze rozpoczęcie tygodnia, czerwcowe podsumowanie moich instagramowych przygód, ponieważ to majowe baaardzo się Wam podobało. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Albo i lepiej. ;)


poniedziałek, 27 czerwca 2016

Hiszpańskie opowieści: Setenil pod wiszącą skałą.

         Dzieje się, oj dzieje. ;) Zaczęły się wakacje, Euro nabrało przyspieszenia i rozkręciło się dla nas wyjątkowo dobrze. Co prawda, w czwartek będę miała ciężki orzech do zgryzienia, bowiem moja ukochana Portugalia zmierzy się w meczu ćwierćfinałowym z naszą reprezentacją. Wiadomo, że zwycięzca może być tylko jeden, ale już mi żal Portugalii. ;) Dzisiaj za to czeka nas prawdziwy pojedynek pomiędzy Hiszpanią a Włochami. I tak się przypadkiem złożyło, że są to dwa kraje, w których najczęściej bywam w ostatnim czasie (plus Chorwacja jeszcze). I dzisiaj wrócimy do tego pierwszego państwa, gdzie w zeszłym roku zrobiliśmy sobie absolutnie fantastyczne listopadowe wakacje w Andaluzji. Wyjątkowo starannie przygotowywaliśmy się do tego wyjazdu, planując naszą trasę tak, abyśmy mogli zobaczyć jak najwięcej ciekawych miejsc. I w ten sposób na kilka godzin trafiliśmy do magicznego świata miasteczka Setenil de las Bodegas, którego urok kryje się głównie w skałach. Sami zobaczcie dlaczego akurat w nich. ;)

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Jak dobrze nam zdobywać góry: Mogielica po raz drugi.

          Ależ niesamowite tempo ma ten czerwiec, już ponad połowa za nami. Obecnie skupiam się głównie na nauce, przerywanej meczami piłki nożnej, bo powoli Mistrzostwa Europy nabierają tempa. Powiem Wam szczerze, że wczoraj był pierwszy dzień, gdy nie było trzech meczy dziennie i czułam się wyjątkowo nieswojo. Nie ma to jak małe uzależnienie, ale cierpieć zacznę dopiero po finale dziesiątego lipca. ;) Z racji tych wszystkich faktów, a także tego, że ostatnio Tomasz ma szalenie zamotany okres w pracy, niewiele raczej podróżujemy. Na szczęście, sporo ciekawych miejsc odwiedziliśmy wcześniej, a że nie pisałam o tym na blogasku, to czas najwyższy sięgnąć do przepastnych zasobów mojego dysku i trochę powspominać. Na pierwszy ogień pójdą góry i zdobyta tuż przed moimi imieninami Mogielica, którą odwiedziliśmy po raz drugi. Za pierwszym razem byliśmy na niej dwa lata temu w sierpniu (relacja tutaj) i to właśnie od niej rozpoczęliśmy naszą przygodę z Koroną Gór Polski. Z racji swojego usytuowania można na nią wejść z czterech stron świata, więc tym razem postanowiliśmy sprawdzić zupełnie inną trasę. I poszło całkiem nieźle. ;)

piątek, 10 czerwca 2016

Majowe migawki z Instagrama.

         Już za kilka godzin wreszcie się zacznie wielkie święto piłkarskie. Większość dziewcząt zapewne przez najbliższy miesiąc będzie bardzo narzekać i marudzić, u mnie natomiast będzie zupełnie odwrotnie - to ja jestem zdecydowanie większą fanką tego sportu niż Tomasz, który preferuje amerykańską wersję futbolu. ;) Przez czas trwania euro większość zajęć będzie dostosowana do rozkładu piłkarskich rozgrywek, więc nieco spokojniej będzie niż w maju, któremu to jest poświęcona dzisiejsza notka. Z racji faktu, że ostatnio coraz więcej brykam po Instagramie, postanowiłam wrzucać tutaj miesięczne podsumowanie tego, co się tam działo przez ten czas. Myślę, że będzie to takie sympatyczne uzupełnienie dla tych, którzy nie bywają tam tak często bądź też jeszcze mnie nie obserwują. ;) Zapraszam. :)

wtorek, 31 maja 2016

FMF 2016: Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon.

         Tego jeszcze na blogu nie było, ale od wczoraj mam w sobie taką ilość endorfinek, że muszę się nią dzielić z całym światem, żeby nie eksplodować z nadmiaru pozytywnych emocji. Od kilku lat w Krakowie (dokładniej od dziewięciu, bowiem była to edycja z takim właśnie numerem) odbywa się Festiwal Muzyki Filmowej. Zawsze chciałam się na niego wybrać, ale zwykle o biletach dowiadywałam się w momencie, gdy były już dawno wykupione. W zeszłym roku jednak się z Tomaszem postaraliśmy i ogarnęliśmy temat ciut wcześniej i udało się nam wybrać na Międzynarodową Galę Seriali. Zachwyciła nas totalnie, zwłaszcza że większość seriali oglądamy (bądź też oglądaliśmy) na bieżąco, więc wysłuchanie na żywo z orkiestrą melodii tak doskonale nam znanych było absolutnie genialnym przeżyciem. Motywy z "Gry o tron", "Dextera" czy "Wikingów" na długo zostały w moim serduszku (polecam sprawdzenie w internecie nagrań jak to wyglądało). A skoro nam się tak bardzo spodobało, to z większą uwagą śledziliśmy informacje o tegorocznej edycji. I jak tylko się okazało, że będzie koncert z muzyką z "Wiedźmina 3", tak bilety zakupiliśmy jeszcze w grudniu, a wczoraj wieczorem wybraliśmy się radośnie do krakowskiej Tauron Areny. A co nas tam zastało, zobaczycie za chwilę. ;)


piątek, 27 maja 2016

Mój własny Kraków: Bezogródek.

       Końcówka maja obfituje w piękne i wolne dni. Wczorajszy Dzień Matki spędziłam z moją rodziną, która wpadła nas odwiedzić w Krakowie i przy okazji podrzucić nam trzecią świnkę do kompletu. Teraz mamy prawdziwe stado i radosne kwiki i tupot małych nóżek rozlega się co kilka chwil na podłodze. Wolne dni to także czas, który zwykle staramy się wykorzystać jak najlepiej i dlatego wczoraj wieczorem wybraliśmy się z Tomaszem na krakowskie Błonia. I wówczas narodził się w głowie mej pomysł na nowy cykl na blogasku, który zatytułowałam "mój własny Kraków". Będę w nim przedstawiała swoje ulubione miejsca, gdzie lubię bywać, gdzie można dobrze i fajnie zjeść, gdzie po prostu czuję się dobrze. Czasem prosicie mnie o polecenie jakiegoś miejsca, więc teraz wszystko będzie zebrane w jednym miejscu na blogasku. Na pierwszy ogień pójdzie nasze wczorajsze odkrycie - Bezogródek.


poniedziałek, 23 maja 2016

Jak dobrze nam zdobywać góry: Trzy Korony.

           Niezwykle zmienny i niepewny jest tegoroczny maj. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie i zwykle, gdy tylko planowaliśmy jakiś wypad, to się psuła. Na szczęście ostatni weekend był pod tym względem niezwykle łaskawy i wreszcie mogliśmy powrócić na górskie szlaki, na których notabene nie było nas od końca sierpnia zeszłego roku. Tęsknota więc była ogromna i chęci też, ale musieliśmy wziąć pod uwagę stan naszej kondycji i na początek wybrać jakąś lekką trasę. Padło na Pieniny i ich najpopularniejszy szczyt, czyli Trzy Korony. Każde z nas już tam kiedyś było, ale razem jeszcze nie, więc nie zastanawialiśmy się długo. W sobotę się wyspaliśmy i wyruszyliśmy w kierunku miasteczka Sromowce Niżne, gdzie rozpoczynał się nasz szlak. :)

tam właśnie się wybieramy! ;)

poniedziałek, 2 maja 2016

5 moich ulubionych miejsc w Polsce.

        I wreszcie przyszedł maj i wiosna rozgościła się na dobre. Powoli zbieramy się, żeby rozpocząć tegoroczny sezon podróżniczy, bo do tej pory szło nam to średnio. Było nieco komplikacji natury organizacyjnej, ale niedługo wreszcie wyjdziemy z tego dołka i wszystko wróci do normy. Także i moje pisanie, w którym ostatnio opuściłam się dość mocno. Ale już wracam i to z tematem takim idealnym na maj i różne majówkowe wyprawy, bowiem dzisiaj chciałabym przedstawić pięć moich ulubionych miejsc w naszym przepięknym kraju. Jest to lista dość okrojona, bo jak już sobie narzuciłam z góry, że ma być pięć miejscówek, to chciałam się tego trzymać. Przyznam szczerze, że wybór był bardzo ciężki, bo w Polsce można znaleźć naprawdę mnóstwo absolutnie przecudownych miejsc, stąd też zaznaczam, że lista jest wybitnie subiektywna. I alfabetyczna, bo ciężko było mi wybrać te najbardziej naj z naj. ;)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...