sobota, 22 listopada 2014

Włoskie opowieści: najcudowniejsza Siena na świecie. :)

       Ostatni tydzień mocno dał mi w kość, dlatego tym bardziej się cieszę, że zaczął się upragniony weekend i można chwilkę odpocząć. Nie za długą, bo jednak sterta obowiązków ciągle czai się gdzieś w świadomości,  ale dzisiaj z czystym sumieniem się obijam i zostaję w łóżku w piżamce. I nadrabiam zaległości. A że pogoda generalnie jest do niczego, to postanowiłam, że coś bardzo słonecznego powinno pojawić się na blogu i padło na długo (zdecydowanie za długo) odkładaną opowieść o najpiękniejszym mieście we Włoszech, które odwiedziliśmy podczas kwietniowego wyjazdu. Siena zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, żałowałam, że tylko kilka godzin tam byliśmy, bo to zdecydowanie była miłość od pierwszego wejrzenia. :)

 

wtorek, 11 listopada 2014

Jak dobrze nam zdobywać góry: listopadowy Turbacz.

       Przyznam się szczerze, że nigdy nie spodziewałam się, że w połowie listopada pójdę w góry. Już w październiku, kiedy wybraliśmy się w Tatry, byłam pewna, że to ostatni raz w tym roku. Pogoda jednak zrobiła nam piękny prezent i ten listopadowy długi weekend był naprawdę prześliczny. Aż żal było siedzieć w domu, dlatego wczoraj zapakowaliśmy plecaki do samochodu i ruszyliśmy w kierunku Koninek, gdzie zaplanowaliśmy początek naszej wędrówki na Turbacz.



sobota, 8 listopada 2014

Wyjątkowa foodstockowa sobota. :)

        Im chłodniej się robi w Krakowie, tym większą mamy ochotę, żeby siedzieć w domowych pieleszach, a nie wędrować po górach. Intensywny tryb życia (studia, magisterka, praca) powoduje, iż chwilami nie ma się ochoty ani tym bardziej czasu, żeby przygotować samemu w domu jakiś dobry obiad, więc zdarza się nam go zamówić albo też wyjść na miasto, do jakiejś fajnej knajpy. I tutaj czasem pojawia się problem, bo mamy kilka swoich ulubionych, ale czasem przydaje się odmiana. A że Kraków knajpami stoi, to wybór jest spory. I z pomocą przychodzi nam organizowany cyklicznie, co kilka miesięcy, festiwal, o którym już kiedyś pisałam. Ostatnia edycja wyjątkowo odbyła się w ostatnią sobotę września (bo zawsze jest to niedziela),nosiła nazwę Before & After i rozpoczynała się o godzinie 14.00, dzięki czemu nie trzeba było się zrywać wczesnym bladym świtem, żeby w samo południe stawić się w Fabryce na krakowskim Zabłociu. :) Można było się spokojnie wyspać i z pustym brzuszkiem (jest to warunek konieczny, bo w przeciwnym razie po drugiej porcji mamy już dość, a tyle pyszności wokół) zameldować się na dawnych terenach fabrycznych nieopodal Wisły. :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...